Strona główna
Logo

„Miłość jak narkotyk”

Miłość należy do tego typu pojęć, których zdefiniowanie jest bardzo trudne, czy wręcz nie możliwe. Stworzenie zdrowego związku wiąże się z wieloma pułapkami, które niektórych mogą popychać do wikłania się w toksyczne relacje.

Bliski związek z partnerem nie powinien być równoznaczny z utratą odrębności i niezależności obu jego stron. Jeśli czas weryfikuje to, że wybrana wcześniej do związku osoba nie jest odpowiednią do nawiązania partnerskiej relacji, powinno to być sygnałem do jej przerwania. Tymczasem niektórzy kurczowo trzymają się niewłaściwego partnera, ponieważ nie potrafią się rozstać. Wtedy miłość może być jak narkotyk, zamiast uszlachetniać i wzbogacać - staje się celem samym w sobie.

Podobieństwo niektórych związków do uzależnienia od substancji chemicznej może być naprawdę duże. Nałogi te mają wspólny mianownik, osoby, których one dotyczą tak naprawdę nigdy nie nauczyły się zmagać ze światem zarówno zewnętrznym, jak i wewnętrznym. To popycha ich do szukania „stabilności i bezpieczeństwa” – w ich mniemaniu w przywiązaniu do czegoś lub właśnie kogoś z zewnątrz. Taki niezdrowy układ bardzo szybko może stać się pułapką, z której trudno znaleźć wyjście. Wówczas lęk przed odrzuceniem popycha do czynienia rzeczy do tej pory niewyobrażalnych, „chorzy z miłości” potrafią śledzić, prześladować i zadręczać telefonami swoich wybranków. Niezależnie od tego, jak bardzo kochającymi takie osoby mogą się wydawać, to tak naprawdę ich obsesyjnym zachowaniem rządzą niespełnione potrzeby i pragnienia.

Zdrowa, wartościowa miłość opiera się na zaufaniu, troskliwości i wzajemnym szacunku. Tymczasem osoba uzależniona od uczucia to ktoś, kto szuka w nim cudownego środka, który pozwoli bez wysiłku zaspokoić jej potrzeby emocjonalne. Właśnie tym celu potrzebuje ona oddziaływania kogoś lub czegoś z zewnątrz. Zapłatą za trwanie w takim poczuciu bezpieczeństwa i stabilności jest zanik dotychczasowych zainteresowań i możliwości. Nadmierna koncentracja na nałogu, czyli na miłości z czasem pogłębia uzależnienie, a wraz z nim – odcinanie się od normalnego życia. Każde uzależnienie wciąga takie osoby, które mają problemy z określeniem własnego „ja”. W obsesyjnej miłości niezdrowe przywiązane do drugiej osoby jest pułapką. Początkowo umożliwia im wprawdzie odzyskanie równowagi, jednak wkrótce okazuje się, że konfrontacja z problemami, wyjście ze skorupy własnych emocjonalnych trosk jest niemożliwe.

Wikłanie się w taką zamkniętą, wyizolowaną i osłaniającą się wzajemnie relację tylko je pogłębia, a takie nałogowe przywiązanie do drugiej osoby błędnie nazywane jest miłością. Ma ona miejsce wtedy, gdy poczucie przymusu pozostawania w związku, podobne do konieczności ciągłego zażywania danej substancji uniemożliwia wyjście z niego mimo, szkody z tego tytułu rosną. Osoba uwikłana w chory związek coraz bardziej odcina się od świata, jej życiowe szanse stopniowo się redukują, narasta u niej poczucie dyskomfortu i nieszczęścia.

W uzależnieniu od „miłości” niekiedy występują podobne jak w innych nałogach objawy odstawienia. Efektem rozstania mogą być wymioty, gorączka, dreszcze, bóle mięśni, zaburzenia rytmu serca czy bezsenność. Nieumiejętność radzenia sobie z zaistniałą sytuacją popycha do powrotów w związki oparte na podobnych zależnościach. Takie zachowanie wspierane jest dodatkowo przez fakt, iż w otoczeniu społecznym funkcjonuje rozbudowany system popierających niejako związki, niezależnie od tego czy są nałogowe, czy też nie. Wiele osób godzi się więc na zachowanie układu zapewniającego im poczucie bezpieczeństwa i będącego głównym źródłem dowartościowania. W rezultacie rezygnują one z bycia sobą oraz poświęcają własną niezależność.

Chora miłość może przybierać różne formy, ma miejsce np. wtedy, gdy oboje partnerów zapada na wzajemne uzależnienie lub gdy jedno z nich jest uzależnione, a drugie to wykorzystuje. Często wówczas ta druga strona zyskuje władzę i kontrolę nad związkiem oraz czerpie z niego różne korzyści, od tych materialnych do nadużyć emocjonalnych i seksualnych.  Wzajemne uzależnienie oparte jest przede wszystkim na egoizmie obu stron i mimo, że początkowo stwarza pozory stabilności układu, to jednak prędzej czy później potrzeby jednego z partnerów się zmienią lub też na horyzoncie pojawi się nowa osoba lepiej zaspokajająca jego nałogowe potrzeby.

Skąd bierze się skłonność do wikłania się takie obsesyjne, szkodliwe relacje? Uwarunkowania zdolności do tworzenia związków w pewnym stopniu zależą od wzorców czerpanych z rodzinnego domu, a dodatkowo wspieranych oddziaływaniem wzorców kulturowych. Kobiety wciąż bardziej niż mężczyźni są skłonne do podporządkowania się i wyrzekania się siebie. Obawa przed porzuceniem zakorzeniona jeszcze w dzieciństwie umacnia taką tendencję. Mężczyźni z kolei częściej mają skłonność do egzekwowania władzy, kontroli i dominacji. Często spotykany u tej płci lęk przed bliskością oraz nawyk tłumienia uczuć – tylko ją podsycają. Uzależnienie od „miłości” występuje u osób, które są „słabo zakotwiczone” w życiu, odczuwają jakąś pustkę. Charakteryzuje je brak zaufania do siebie i wiary we własne możliwości, nadmierny pesymizm, brak podstawowego ukierunkowania w życiu. Druga osoba, podobnie jak substancja chemiczna, mogą wypełnić ową pustkę. Wówczas samo trwanie w związku jest ważniejsze niż jego faktyczna jakość, dlatego tak trudno podjąć decyzję o rozstaniu. Obsesyjna miłość jest niejako ucieczką od realnego życia, podobnie jak narkotyk działa jak potężna dawka środka znieczulającego.

Zdrowa miłość polega na otwartości i autonomii każdego z partnerów, na dążeniu do rozwoju i wzbogacania swego życia oraz pragnieniu tego samego dla drugiej osoby. U osób uzależnionych skłonność do przeciwstawiania się relacjom zbyt ciasnym i dusznym jest zaburzona. Nie szanują one swojej odrębności, dlatego łatwo rezygnują z wcześniejszych zainteresowań i kontaktów z ludźmi. Zachłanność wobec partnera jest oznaką braku autonomii i równowagi wewnętrznej, a nałóg miłości przybiera jedną z wielu form. Niektóre osoby kochają bez wzajemności ludzi niedostępnych, inne wpadają w obłęd, gdy się zakochają. Jeszcze inne uzależniają się od euforycznych efektów krótkich romansów. Są też tacy ludzie, którzy nie są w stanie zakończyć toksycznego związku, nawet jeśli są w nich upokarzane, nieszczęśliwe, osamotnione czy zaniedbywane. Uzależnionych od „miłości” łączy skomplikowana bezsilność wobec zaburzonych myśli, uczuć i zachowań.
 
źródło: www.narkotyki.pl